Fragment książki: Panna Petronela chodziła na działkę do pana Tadeusza (oglądać jego pnące róże wcale nie w różowym kolorze), on do niej na balkon podziwiać pelargonie (ich zapach dusił wszystkich w całej okolicy). Razem zaczęli jeździć do sanatorium (Duszniki-Zdrój leżały u ich stóp). Chodzili na długie spacery, nikt nie wie do dzisiaj, czemu na miejski stadion. Oboje przecież nie pasjonowali się piłką nożną. Może ze względu na zieloną murawę?…”
„Fader prawie od razu po przyjeździe do nowego miasta (już po paru tygodniach) ściągnął do siebie rodzinę. Zapakował prawie cały dobytek na ciężarówkę (taką od przewożenia kurczaków z fermy do fabryki pasztetów), mamę z wielkim brzuchem usadowił w szoferce (włożył jej poduszkę pod pupę, żeby było wygodniej). Pierwszych minut, zaraz po przekroczeniu granic miasta, na pewno nie zapomną do końca życia. Mama dostała bólów porodowych. Ostrych. Takich co cztery minuty. Czop śluzowy pokryty krwią wypadł na podłogę szoferki (bo mama dla wygody bez majtek jechała). Wody płodowe jej odeszły (tacie chlupało pod nogami). Rozwarcie zrobiło się jak trzeba. Wzorcowe. Takie, o jakich się czyta w książkach. Potężne. Duuuże. Zacząłem się po prostu uparcie pchać na świat. Jakbym nie mógł poczekać aż się rozpakują, nacieszą nowym mieszkaniem…
– Do szpitala. Kurwa szybciej. Do szpitala. Bo czuję już główkę dziecka, jak mi się mizia między udami – darła się mama ściskając ojca za nogę tak, że potem miał krwiaka jeszcze przez kolejnych kilkanaście dni w tym miejscu. – Kurwa ruszaj się szybciej tym gruchotem! – przeklinała jak szewc, choć nigdy wcześniej ani później nie klęła. Taka sytuacja. Tato był tak samo zestresowany jak i ona. Cisnął gaz do dechy tak, że o mało co nie wcisnął pedału gazu w podłogę. Pędził jak wariat. Lekarzom (którzy kopcili „klubowe” przed wejściem do szpitala) oczy wyszły na wierzch, gdy zobaczyli, jak pod izbę przyjęć zajeżdża ciężarówka wypakowana po brzegi stołami, krzesłami, z boku wisi lampa, a z szoferki dobywa się krzyk kobiety: „Rooodzęęę! Rzucili pety na trawnik. W try miga skombinowali szpitalne nosze i jak na sygnale gnali na porodówkę.”
O autorze:
Robert Migdał. Lat 33. Jedna żona, 1 dziecko i 1 napisana książka (jak na razie, bo kolejna w drodze). Urodził się w Głogowie na Dolnym Śląsku, od 14 lat mieszka i pracuje we Wrocławiu. Ukończył stosunki międzynarodowe na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego, ekspertyzę dokumentów na Wydziale Prawa i zarządzanie zasobami ludzkimi w Wyższej Szkole Bankowej. „Fader” to jego debiut literacki, choć w swoim życiu napisał tysiące artykułów i dziesiątki reportaży. Przez 8 lat pracował jako reporter „Super Expressu” z Dolnego Śląska, następnie przez dwa lata był wydawcą wydań codziennych gazety „Słowo Polskie – Gazeta Wrocławska” a od 2007 roku jest szefem działu Opinie i wydań magazynowych dziennika „Polska – Gazeta Wrocławska” we Wrocławiu. Poza pisaniem uwielbia godzinami słuchać piosenek Izabelli Skrybant – Dziewiątkowskiej z „Tercetu Egzotycznego” i Violetty Villas oraz łazić po wrocławskim ogrodzie zoologicznym – przy wybiegu dla żyraf może stać godzinami. Poza tym chyba nie odstaje od normy. No, może z małymi wyjątkami: nienawidzi zielonego groszku za to filmy Pedro Almodovara może oglądać na okrągło. Nie cierpi jazdy samochodem, za to uwielbia rejsy statkiem po Odrze (zwłaszcza po zmroku).
Mecenat: Marek Łapiński Marszałek Województwa Dolnośląskiego
Dofinansowanie: Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu – Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego
Patronat medialny: Polska – Gazeta Wrocławska.
Redakcja techniczna: Stanisław Mróz
Skład i projekt okładki: Iwona Wirzeska
Korekta: Agata Żakowska
Zdjęcie autora na IV stronie okładki: Grzegorz Hawałej
Wydawca: Mamiko Apolonia Maliszewska
Druk: Print Group Sp. z o.o. Szczecin
ISBN 978-83-60224-32-8
Format: 21 x 15 cm | liczba stron: 144| oprawa: miękka
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. View more
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.